niedziela, 23 września 2012

1.

Ładny początek jesieni: przeziębienia i chandra w wydaniu light.
Od przebudzenia (czyt. 13:00) zmusiłam się tylko to opuszczenia łóżka pod pretekstem podgrzania wczorajszego spaghetti, gdyż mój żołądek nie dawał mi spokoju. Dobrze, że ta niedziela ma również angielski wymiar (dwa świetne mecze w Premiere League) inaczej padłabym chyba z gęstości dziwnych myśli i zapachu napięcia unoszącego się w powietrzu.
Jutro prawdopodobnie zaczynam drugą pracę (prawdopodobnie, gdyż nie otrzymałam jeszcze grafiku na przyszły tydzień). Muszę przyznać, że troszkę mnie ona przeraża, a zwłaszcza kary pieniężne za nieobecności i spóźnienia. Przecież ja notorycznie zasypiam. Podejrzewam, że moje wypłaty będą dość ubogie, po obtrąceniu należytych kwot za moje niestawianie się na czas, co raczej będzie nieuniknione.
W międzyczasie postanowiłam o powrocie do BK. Przekonał mnie mój sentymentalizm, doświadczenie i czas, który już tam spędziłam, i który chyba nie działa na moją korzyść. A, no i oczywiście 25%-towa zniżka do AmRest'u. Nie wiem jak długo wytrzymam ciągnąc dwie prace i uczelnie. Mam nadzieję, że mój organizm znów jest gotowy na okres, gdzie maksymalna dawka snu to 3-4h na dobę. Mam nadzieję...

See ya!
__________________________________________________________________________________
'No I'm, not saying I'm sorry, one day maybe we'll meet again'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz