poniedziałek, 22 października 2012

14.

Jak się okazuje nawet mnie się czasem pofarci. Prawdopodobnie zaliczyłam kolosa z angielskiego (bez nauki do niego), dostałam 4 za pracę domową z metodyki, która zrobiłam w trakcie zajęć i jeszcze nie dobiłam do -500 na koncie bankowym. Więc jest dobrze;)
Zaś w pracy niespełnienie nadal trwa. Na horyzoncie pojawiła się możliwa zmiana miejsc pracy z BK na Hard Rock Cafe, ale pewnie znowu spękam i odpuszczę. Czemu ja się tak zawsze boję spróbować czegoś nowego? Lęk przed nieodkrytym jest najgorszy, on po prostu ogranicza. Muszę się ogarnąć.
W międzyczasie pasowałoby jeszcze rozwiązać umowę ze SkillsNetem. Trzeba to załatwić jak najszybciej.
Aa i dziś zakupiłam już bilety do Lublina<3 Będzie cudownie, na pewno. Ciekawa też jestem co pan Paweł w Montowni fryzur dla mnie wymyśli. Mam nadzieję, że nie skończę bez włosów na głowie;)
Jeszcze dziś czeka mnie przerabianie zagadnień na jutrzejszego kolosa i przygotowanie wystąpienia na procesy informacyjne. A rano pobudka i prosto na badania, w tym pobieranie krwi, więc przeczuwam tragiczny początek dnia. Obym to tylko przeżyła...

See ya!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz