Boże, Boże, Boże!
Chyba umarłam...
W każdym bądź razie ostatkiem sił przeżyłam kolejny trening i teraz zastanawiam się czy, aby na pewno jestem jeszcze wśród żywych, bo wszystkie części mojego ciała odmawiają posłuszeństwa. Gdzie moja kondycja? Z pewnością jutro nie będę mogła zwlec tyłka z łóżka i dojechać na czas na ten cholerny angielski.
Pobudka o 6:00<3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz